poniedziałek, 11 czerwca 2012

Alaska

Nikt nie zaprzeczy, że to właśnie "Lasiątko" zasługuje na uwagę na pierwszym miejscu. Dlaczego? No nie gadaj, że jej nie znasz! To nasz pierwszy koń, który wiele nas nauczył.
W roku 1997 w lipcu (2 miesiące po naszym sprowadzeniu się w te strony) w świeżo wymalowanej stajni jako pierwsza zamieszkała Alaska - wtedy jako strasznie śmieszny, malutki, półroczny odsadek. Jak do tego doszło? Szukaliśmy konia, jeździliśmy, oglądaliśmy, aż trafiliśmy na Nią. Przyszliśmy do stajni i zobaczyliśmy źrebaka. Zaraz za nami wbiegł mały chłopiec, który wszedł do boksu. Następnie wczołgał się na żłób z którego wskoczył na szyję źrebaka, zjechał na kłąb i wylegiwał się na nim. Wiedzieliśmy, że ten numer i wiele innych będą jeszcze powtarzane, z małą różnicą. Na naszym podwórku przez nas samych.
Ile to minęło..? 4, 8, 10, 15.. tak, 15 lat. Wciągu tych lat "Laska" zmieniła się niewiele, przytyła 400 kg i urosła niecałe pół metra. To co najbardziej w niej kochamy pozostało bez zmian -anielska dusza i niezwykle wyluzowane podejście do życia. To podejście zauważy każdy mniej uparty jeździec, którego Siwak przywiezie prowadzącemu jazdę ...bo akurat zaswędziało ją za uchem. Nie lekceważcie jej jednak, dla dobrze traktującego ją jeźdźca zrobi wszystko kierowana jednym palcem, za to niesłusznego uderzenia palcatem nie zniesie, zrobi piękne stanie na rękach.
Zobaczcie co nam wyrosło z brzydkiego kaczątka - z roku na rok jaśniejsza. Kiedy do nas przyszła była grafitowa.
ok. 4-letnia Alaska



Po wielkości Jurka i Zosi można wnioskować, że to było jakieś 10 lat temu...

 Alaska dzisiaj





5 komentarzy:

  1. Koń profesor ;) pamiętam jak miała takie cudne jabłuszka na zadzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odwiedź Alaskę, przynieś jabłuszka, tylko nie ustawiaj ich na zadzie, a raczej wrzuć do żłobu.A może wypracowanko na temat: czego nauczyła mnie Alaska???

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak tylko skończy się ten mój uczelniany bajzel to Was odwiedzę. A i łapówki przywiozę ;) Co do Siwej, to rzeczywiście, wypracowanie trzeba by dość obszerne napisać...

    OdpowiedzUsuń
  4. O jacie.. przecież ona jest bielusieńka! Altair jest na etapie ze zdjęcia nr 2, czyli cały w jabłuszka :) i myślałam, że tak już zostanie ale teraz to mam spore wątpliwości:)
    I właśnie sie dowiedziałam skąd jego upodobanie do stania na rękach, z tym że on tak robi tylko z radości ;P
    A i chyba powinnam przedstawić Altaira;) To oczywiście syn Alaski, w którym płynie troszkę hiszpańskiej krwi, od czterech lat jest moim wiernym rumakiem:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej Kornelia! Wyślij mi na maila jakieś zdjęcia tego łobuza! Chętnie go zobaczę co z niego wyrosło :)

    OdpowiedzUsuń