piątek, 11 kwietnia 2014

O czym by tu ... Granada

No i doczekała się mała wariatka czegoś o sobie. Granada, częściej zwana Grandą, Grajdołem albo Grajdosławem jest mieszanką (wybuchową ) araba i andaluza.
Urodziła się u nas 10 lat temu i od tamtego czasu dostarcza nam regularnie przygód i emocji. Jakoś tak się potoczyło że stała się moim koniem. Nie byłam szczególnie zadowolona bo była potwornie brzydka i zwichrowana.
Wstępne ujeżdżanie było chyba najtrudniejsze ze wszystkich koni z jakimi miałam do czynienia. Później, kiedy okazało się, że mając człowieka na plecach można robić wiele ciekawych rzeczy zaczęła stawać się pewniejsza siebie, bardziej ufna ... i z osiołka wyrósł piękny wierzchowiec.
Mając 4 lata zaczęła startować w zawodach w ujeżdżeniu, skokach i WKKW, nie da się ukryć że ze sporymi sukcesami rywalizując z dużymi końmi. Lubiła wygrywać do tego stopnia, że gdy rozprężając się przed swoim konkursem słyszała Marsz Radeckiego (grany przy rundzie honorowej zwycięzców z poprzedniego konkursu) robiła swoją rundę honorową na rozprężalni. ( gdy tylko było słychać tę muzykę chciała wyłącznie galopować, bez muzyki momentalnie się uspokajała).

Pierwsze zawody w życiu (jeszcze jako osiołek ;) )
Pierwszy cross (mistrzowie głupich min )
Wicemistrzyni Akademickich Mistrzostw Polski 2010






Piękna, szybka, zdolna i fochata. Kiedy przychodziłam do niej wracając w weekendy z Krakowa była tak obrażona, że ją zostawiłam na tydzień, że dawała się dotknąć każdemu (nawet obcym ) ale nie mi. Ja musiałam przepraszać z kwiatami i dużą ilością galopu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz